trening skokowy

koń: Victorias Secret
jeździec: Alex
inni: Nicol, James

Do Victory Stud powoli zjeżdżały się nasze konie z DS. Puki co urzędowałam tutaj sama, bo Ann miała dużo roboty w Dresagio a większość kadry było tam aby jej pomagać. Było to oczywiście patrząc na to ile Ann miałaby sama na głowie z tyloma końmi.Oprócz mnie w VS byli jeszcze Nicol i James co oznaczało, że musiałam zajmować się skokowcami. Dla mnie to żaden problem ponieważ uwielbiam skoki. Na dzisiaj miałam zaplanowaną jazdę z Ori. Klacz mi ufała bo ostatnio spędzałam z nią dużo czasu dlatego miałam nadzieję, że dogadam się z nią. Rozmawiałam z jej głównym jeźdźcem i z tego co mówił Greg powinno być dobrze. Przed stajnią klaczka była już siodłana przez Jamesa, dlatego ja w tym czasie zajrzałam do boksów reszty koni. Kiedy gniada była gotowa wzięłam jej wodzę i zwróciłam się jeszcze do James'a.
- Mógłbyś mi po obsługiwać przeszkody? Nie będziesz miał dużo do roboty bo nie chcę jej przemęczać w nowym miejscu.
- Jasne, zaraz przyjdę tylko powiem Nicol, że już ktoś się zapisał na oprowadzankę a potem na lonże.
- Dobrze, to czekam na placu.
Zaprowadziłam Ori na jeden z naszych placów, zamknęłam za nami bramkę i wsiadłam na klacz. Gniada chętnie ruszyła stępem i trzymała fajne tempo, dlatego nie musiałam jej poganiać czy jakoś mega pilnować. Dałam jej luźne wodze i kierowałam dosiadem oraz łydkami. Stępem jeździłam jakieś 10 minut, czasami porobiłam wolty, zatrzymania czy zmiany kierunku. Po tym czasie zebrałam delikatnie wodze żeby mieć ją na lekkim kontakcie i dałam sygnał do zakłusowania. Klacz ruszyła od razy wyższym chodem za co ją pogłaskałam i spokojnie sobie anglezowałam. Z początku zrobiłam cztery kółka w lewo, zmianę przez przekątną z wydłużeniem wykroku i cztery kółka w prawo. Następnie wprowadziłam wolty w każdym narożniku. Zaczęłam od dużych a z biegiem czasu zmniejszałam je coraz bardziej. Vicki podstawiła fajnie zad i wyginała się angażując całe ciało. Pochwaliłam ją głosowo i kontynuowałam jazdę w kłusie. Dalej robiłyśmy wolty a potem zmieniłyśmy kierunek i przeszłyśmy do wężyków, serpentyn i innych wywijasów aby do końca rozciągnąć klacz.
W tym czasie doszedł do nas James i na początek rozłożył nam drągi na kłus, które od razu postanowiłam wykorzystać. Nakierowałam klaczkę na owe drągi i po chwili przejechałyśmy je. Ori fajnie podnosiła kopytka, chociaż dało się słyszeć kilka puknięć. Ponowiłam najazd, tym razem z drugiej strony i wyszło o wiele lepiej, bez żadnego dotknięcia kopytem. Poklepałam ją po łopatce i wykonałam jeszcze ustępowanie. Fajnie krzyżowała tyły i przody dlatego dałam jej z tym spokój. Zerknęłam na James'a, który jeszcze nie skończył ustawiania przeszkód, dlatego postanowiłam poczekać i  w nagrodę za dobrą robotę w kłusie dałam gniadej chwilę stępa na luźnych wodzach.
Po kilku minutach wszystkie przeszkody były gotowe, ale i tak postanowiłam jeszcze zakłusować. Przejście było płynne i od razu pokierowałam klacz na małego krzyżaka, miał on może z 40 cm. Trzymałam ją w kłusie a po chwili pokonałyśmy przeszkodę. Wiedziałam, że klacz nie lubi jak każemy jej skakać przez małe cośki ale musiałam ją dobrze rozgrzać. Wykręciłam i przeskoczyłyśmy jeszcze raz. Pozwoliłam klaczy utrzymać już galop, gdzie strzeliła niegroźnego bryka. Na dłuższych ogrodzeniach pozwoliłam jej wyciągać galop a na krótszych ją zbierałam. W galopie porobiłam jeszcze kilka wolt a potem kierowałam klaczką między przeszkodami, żeby poćwiczyć z nią zwinność. Voctoria robiła się trochę nerwowa i ciągnęła w stronę przeszkód, dlatego uznałam, że nie będę jej dalej męczyła i zanudzała samym galopem. Przeszłam na chwilę do kłusa a potem znowu dałam jej sygnał do galopu i nakierowałam już na pierwszą przeszkodę.

  1. okser 100 cm
  2. stacjonata 110 cm
  3. piramida 110 cm
  4. okser 120 cm
  5. stacjonata 130 cm
  6. okser 135 cm
  7. stacjonata 140 cm
  8. murek 130 cm
Tor składał się z 8 przeszkód, wprawdzie nie były one jakieś różnorodne, ale rozumiałam James'a. układał je sam, dlatego pewnie postawił na szybkość i łatwe ustawienie. W każdym razie klacz była skupiona na moich sygnałach jak i na torze. Pierwsza przeszkoda poszła bez żadnego problemu. Ori utrzymywała stałe tempo galopu dlatego mogłam skupić się na odpowiednich sygnałach przed skokiem a nie na utrzymywaniu jej. Druga przeszkoda jaką była stacjonata poszła szybko i ze stabilnym lądowaniem. Przed nami był dość ostry zakręt, z którego klacz wyszła w miarę ok ale i tak trochę krzywo wybiła się przed piramidą. Na szczęście przeszkoda nie była aż tak wysoka i udało się bez zrzutki.  Okser poszedł bez żadnych problemów i z fajną techniką a przed nami był teraz do pokonania szereg. Dwie pierwsze przeszkody były na skok wyskok a ostatnia była oddalona o trzy foule. Była też najwyższa ze wszystkich. Klacz przyśpieszyła minimalnie na co jej pozwoliłam i po chwili oddała skok. Miała mocne wybicie i dość spory zapas, lądowanie gdzie szybko złapała równowagę i ponowne wybicie. Puknęła kopytem o drąga ale na szczęście dość lekko i został on na swoim miejscu. Przed najwyższą stacjonatą oddałam jej trochę wodzy a resztę zostawiłam klaczy. Doskonale wiedziała co i jak ma zrobić, dlatego po chwili byliśmy już w powietrzu. Wprawdzie przy lądowaniu potknęła się i prawie wywróciła, ale zdążyła się pozbierać. Stacjonata na czysto. Miałyśmy do pokonania ostatnią przeszkodą jaką był murek, ale na razie odpuściłam i zatrzymałam klacz, żeby upewnić się, że po tym potknięciu nic jej się nie stało z nogami. Zsiadłam z niej i obejrzałam przednie nogi jak i kopyta.
- Wszystko gra?-usłyszałam głos James'a.
- Tak, jest ok.
Wsiadłam ponownie na klacz i ze stępa ruszyłyśmy galopem. Nakierowałam ją już tylko na murek, gdyż klacz była dość mocno spocona. Nastawiła uszy w kierunku przeszkody i po chwili oddała dobry skok. Kiedy wylądowała to utrzymałam ją jeszcze w galopie i poklepałam po szyi.
- Dobra klaczka z Ciebie, Ori.
Zwolniłam do kłusa, przekłusowałam jeszcze kilka minut na rozluźnienie a potem zwolniłam do stępa i odpuściłam jej całkiem wodze. Klacz opuściła głowę do ziemi a ja w tym czasie siedząc na niej popuściłam popręg o dwie dziurki w dół.
Kątem oka zauważyłam jak Nicol prowadząc Dumę wraca z oprowadzanki. Na grzbiecie klaczy siedział jakiś chłopczyk i uśmiechał się szeroko.
Po jakimś czasie zsiadłam z klaczy, całkowicie poluzowałam popręg, podwinęłam strzemiona i zaprowadziłam Ori do stajni gdzie rozsiodłałam ją i zamknęłam w boksie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz